Jeśli miałbym wybrać jedno, jedyne danie – najlepsze – z kuchni wietnamskiej, które mógłbym jeść pasjami, które jest synonimem smaków i zapachów znad zatoki Ha Long, byłby to zwykły, pośledni rosół, wietnamski bulion – zupa pho. Pho jest esencją tamtejszej kuchni, jada się je chętnie przy każdej okazji, jest pozycją obowiązkową – niczym nasz najlepszy niedzielny rosół, spożywany u teściowej.
wołowina
Miał by przepis na zupę pho – archetyp, fantastycznego, wietnamskiego dania – jest przepis na indyjskie curry. Kolejny w ostatnim czasie – po przepisie na butter chicken. Choroba mnie zmogła, Ania ugotowała pięć litrów koszernej pomidorowej, którą będziemy jeść najpewniej przez tydzień, pho musi poczekać.
Wczoraj ledwie wrociłem z gościnnej Gruzji, dziś wrzucam zaległy materiał po wizycie w lutym w Buenos Aires. Miłej lektury!