Nigdy nie będzie takiej… wiosny, i takich szparagów. To już jest końcówka sezonu na szparagi. W zasadzie to koniec dogrywki, zaraz będą karne i do widzenia na całe 11 miesięcy. Smutek jest. Tymczasem jedno z ostatnich wspomnień leniwego weekendu na tarnowskiej wsi, potrzebujemy:
Jednym z minusów mieszkania w naszej strefie klimatycznej jest smutny fakt, że w ciągu roku, temperatura na zewnątrz częściej pozwala na zamawianie u barmana grzańca niż zimnego pilsnerka. To samo dotyczy paliwa bardziej stałego. Dopiero ostatni gorący weekend (30+ w accuweather) pozwolił na utopienie wspomnień o ciężkich, nudnych eintopfach w wielkim garze chłodnika. Tak! Nastały temperatury, które bezkarnie pozwalają opijać się chłodnikami.
Black Francis długo zarzekał się, że Pixies nigdy nie nagrają nowej płyty i nie wrócą na scenę. Czarny Franek nie dotrzymał słowa, w czerwcu Pixies zagrają w Warszawie. Comeback jest raczej z gatunku przygnębiających. BMI Franka w ciągu 20 lat wzrósł mniej więcej tyle ile PKB w Polsce na głowę obywatela. Singiel z nowej płyty „Indie Cindy” brzmi jak strona C singli z końcowych lat eighties. Jest źle, wołabym za karę słuchać chyba codziennie numerów Jesus Jones.
Szparagi – prosciutto – parmezan – oliwa – czarny sezam. Italia ogrywa resztę świata 3:2. To dobry, bezpieczny wynik. Jak nie wiesz co zjeść, co ugotować, idź w bezpieczny południowy azymunt.
Moje kontakty z garami to miesiące abstynencji przetykane wizytą alkoholika w monopolowym. Upokorzony wczorajszą walką z białymi szparagami wróciłem do jedynie słusznego zielonego koloru.
Przepis jak w tytule – jest prosty jak droga z krakowskiego placu Nowego do jakiejkolwiek knajpy na Kazimierzu – mi jednak udało się wszystko skutecznie skomplikować.
Wyjątkowo zimny maj, więc aby dać odpór haniebnej aurze na zewnątrz, proponuje doskonały starter na każde leniwe, ciepłe weekendowe popołudnie. Od razu zrobi Wam się cieplej.
Tu życie wyznacza zasada „im wolniej, tym lepiej”, a pośpiech i porywczość są w złym tonie. Tutejszy klimat i skłonność do zabawy kruszy skandynawski dystans i chłód sprawniej niż milicja Honeckera enerdowską opozycję. Witamy na Cyprze!
Odpalone rakiety reżimu Kimów dosięgną Seul w ciągu pięciu minut, dlatego żyje się „tu i teraz”, udanie łącząc szacunek dla tradycji z pędem do przyszłości.
Pierwszą rzeczą, która rzuca się w oczy przybywającemu turyście, jest krajobraz. Prawie zawsze jest z mocno z góry albo bardzo pod górę. Płasko jest tylko w centrum wyspy i tylko przez chwilę. Płaskie są stoły w restauracjach i wygodne hotelowe łóżka. Poza tym krajobraz faluje jak wzburzone wody Atlantyku. Przygotujcie nogi i błędniki na szaleńczą wyprawę przez zieloną wyspę.
Koleje retyckie w Szwajcarii. Pośpiech? Nigdy w życiu! Tu obowiązuje zasada im wolniej tym lepiej, aby jak najpełniej smakować krajobrazy przewijające się za wielkim, panoramicznym oknem. Jazda koleją nigdzie nie jest tak przyjemna jak w Szwajcarii.
Choć formalnie to wciąż Hiszpania kontynentalna, widok za oknem sugeruje coś innego. Dominujący kolor to intensywny zielony, a nie brąz spalonych gór. Temperatura nawet w lecie nie ścina białka i pozwala na znacznie więcej niż leżenie na plaży.
Po raz pierwszy od 15 lat spędziłem urlop nad polskim morzem. Po latach letnich eksploracji włoskiego interioru, chorwackich plaż i cypryjskich tawern powróciłem do mojej ukochanej Ojczyzny. Przyznaję bez bicia – był to plan awaryjny, wymuszony rewolucją w moim życiu większą niż mogłoby być wprowadzenie od zaraz kapitalizmu na Kubie.
Potrzebujemy:
Ciasto:
• 200 g mąki
• 100 g zimnego masła, pokrojonego
• 1 łyżeczka soli
• 3 – 4 łyżki zimnej wody
W zeszłym tygodniu jeździliśmy po hiszpańskiej Galicji – w samym Santiago de Compostela i okolicach. Piękne miejsce i jakże inne od południa Hiszpanii. Podczas podróży zdecydowanie za dużo czasu poświęcaliśmy na picie lokalnych białych win (pyszne albarino z bodegi Martina Codaxa) i jedzenie.