Już za moment będę kosztował argentyńskie asado (grilowane mięso), tymczasem wrzucam na bloga garść jeszcze świeżych kulinarnych wspomnień z Malezji.
Category Archive: Kuchnia azjatycka
Wczoraj wróciłem z krótkiego i intensywnego wypadu do Dubaju i Kuala Lumpur. Och, jedzenie tamże (KL), mają wyborne. Perfekcyjna mieszanka kuchni malajskiej, chińskiej, wietnamskiej i hinduskiej – noodles, makarony, ryż i chilli. Można cały dzień nie wychodzić w garkuchni.
Jestem w przeciągu wyjazdów. Zdążyłem już zapomnieć o kulinarnych bachanaliach z ostatniego tygodnia (cztery dni nieustannej jazdy po cypryjskich tawernach – szczegóły wkrótce na Onecie) i jeszcze bez gorączki podróżnej przed powrotem do stolicy klubów fado i nieustającej saudade. Mam chwilę czasu, aby wrócić do rejonów w kuchni mi najbliższych. Z lekka przymuszony do przygotowania „czegokolwiek” na niedzielny obiad, sięgnąłem po tajskie receptury.
Najprostsze rzeczy są najlepsze, najlepsze przepisy wychodzą spontanicznie, bez wielogodzinnych przygotowań, celebrowania przepisów i chwili. Oto przepis na tajską sałatkę z mango, marchewką i kolendrą.
Krótko-długi weekend sierpniowy w tym roku spędziliśmy siedząc na tyłkach. Tzn przemieszczaliśmy się sporo, ale więcej z tego było wymuszonych sytuacją logistycznych akrobacji niż podróżowania w sensie stricte, z mapą, celem podróży i wizą w paszporcie. Wszędzie zaś niepokój przemieszany z melancholią. To już, wakacje się kończą, jesień nadchodzi szybciej niż kolejny kryzys w Palestynie.
Na pytanie zadane w tytule odpowiedź brzmi: łatwo.
Co za herezja! Siedzimy pod deszczem przeplatanym słońcem Toskanii i zamiast ugniatać w rękach gnocchi, gotować penne czy choćby pojechać do Volterry na niezłą marinarę, na pożegnanie włoskich wakacji gotujemy coś z kulinarnych antypodów. Cóż, tak wyszło.
Towarzystwo opróżnia kolejne butelki prosecco z łatwością, z jaką przez lata Gigi Buffon czy Walter Zenga strzegli bramki „azzurrich”. Czy wynik dzisiejszego meczu mógłby być inny? Piwo przegrało z kulturą wina, zasłużenie.
Tajska klasyka, aby warzywa były kruche smażymy je krótko na bardzo mocno rozgrzanej oliwie, w woku. Warzywa będą rozkosznie chrupiące, nawet te delikatne – tak jak cukinia.
Bierzemy 500 ml mleka kokosowego, 1 l bulionu, 2-4 łodygi trawy cytrynowej, galangal lub imbir, 1 chilli, kilka porwanych listków limonki kaffir. siekamy co da się posiekać, całość gotujemy 10 min i przelewamy przez sitko.
Redaktor A. poprosiła o podanie przepisu na kolację walentynkową. Ok, sensowne i łatwo dostępne afrodyzjaki to m.in: szparagi (trzeba poczekać do maja/czerwca), banan (o rly?), ostrygi (come on! nie takie znów łatwo dostępne), awokado (akurat nie mam) i chilli (mam, chyba tylko czosnku używam częściej w kuchni). Będzie więc chilli – mam nadzieję, że po użyciu zabawa w sypialni będzie równie ostra :D