Krótko-długi weekend sierpniowy w tym roku spędziliśmy siedząc na tyłkach. Tzn przemieszczaliśmy się sporo, ale więcej z tego było wymuszonych sytuacją logistycznych akrobacji niż podróżowania w sensie stricte, z mapą, celem podróży i wizą w paszporcie. Wszędzie zaś niepokój przemieszany z melancholią. To już, wakacje się kończą, jesień nadchodzi szybciej niż kolejny kryzys w Palestynie.
Odwiedzaliśmy B, K i B. Te same, powtarzalne na mapie punkty, niebezpiecznie układające się w kod lotniska w Bangkoku (BKK). Nie mogło wiec być inaczej aby na koniec tego krótkiego, potwornie wychudzonego weekendu przyrządzić coś z regionu Azji Południowo-Wschodniej.
Zdecydowałem się na kruche warzywa w sosie sojowym. Cały sekret tego dania tkwi w przyprawach. Użyłem zakupionej w Hanoi pasty o nazwie „Xốt kho chay” , zapewne nie do dostania w Polsce, ale polecam użyć zamienników lub przyrządzić pastę samodzielnie, z ciemnego sosu sojowego, brązowego cukru, papryczek chili, pieprzu i soli.
Do dzisiejszego dania potrzebujemy (składniki na dwie osoby):
- ogórek
- cukinię
- czerwoną paprykę
- dużą cebulę
- dwa ząbki czosnku
- oliwę
- pastę sojową
- ryż
Przygotowanie:
Warzywa kroimy w gruba kostkę (cebulę w ósemki), smażymy przez pięć minut na patelni lub woku z gorącą oliwą. O smażeniu warzyw na krucho pisałem już w okazji przepisu na warzywa w sosie słodko-kwaśnym. Należy postępować jak w cytowanym wpisie. Do warzyw dodajemy pastę sojową. Jej smak jest tak intensywny, że nie potrzebujemy żadnych innych przypraw. Gdy warzywa są już kruche, zdejmujemy je z ognia. Całość podajemy np. z ryżem.
Jutro wracamy do rzeczywistości, od której szczęśliwie nawet całkiem daleko się nie oderwaliśmy. Byle do kolejnego piątku.