Samoloty Boeing 747 (nazywane słusznie „Królową przestworzy”), są powoli wycofywane z flot największych przewoźników lotniczych. Drogie w eksploatacji, nieekonomiczne w utrzymaniu, ustępują miejsca mniejszym, współczesnym modelom. Najbliższe miesiące to ostatni moment, aby odbyć podróż „jumbo” linii KLM. Specjalnie dla Was przetestowaliśmy klasę biznes, lecąc na miejscu 1A.
Jak podaje firmowy blog KLM, są co najmniej 4 powody, aby choć raz w życiu zasiąść na pokładzie B747:
- Blisko pięć dekad B747 zmienił całą branżę lotniczą. Nagle stało się możliwe przewożenie dużej ilości osób na znaczne odległości.
- B747 jest najpiękniejszym samolotem, jaki stworzono, po prostu
- B747 jest potężny, górny pokład znajduje się na wysokości 6 piętra, a moc jego czterech silników, odpowiada mocy 100 bolidów Formuły 1.
- B747 świetnie wychodzi na zdjęciach :)
Lotnisko w Hongkongu i check-in
Podróż zaczynamy na stacji kolejowej Kowloon w centrum Hongkongu. Co 10-12 minut odjeżdża stąd pociąg Airport Express, który w ciągu 25 minut dowozi pasażerów na międzynarodowe lotnisko w Hongkongu (kod HKG). Na stacji znajdują się stanowiska odprawy bagażowej, więc w dalszą podróż można udać się wyłącznie z bagażem podręcznym. Ze względu na ostatnie zakupy na lotnisku, decyduję się na podróż z walizką na lotnisko. Jak się dostać na lotnisko w Hongkongu? Czytaj.
Nowoczesne lotnisko jest bardzo dobrze oznaczone, wprost ze stacji kolejki, trafiam na stanowiska odprawy i zdania bagażu. Skorzystałem z odprawy on-line, za pomocą aplikacji KLM, pozostaje tylko nadać bagaż, korzystając z priorytetowego przejścia.
Pozostały czas do odlotu, spędzam w saloniku biznesowym Sky Team, położonym w okolicach bramki nr 15, w terminalu nr 1. Do dyspozycji gości są wszelkie udogodnienia, łącznie z pomieszczeniem do uprawiania jogi.
Lot KL 888, na trasie z Hongkongu do Amsterdamu, planowo odlatuje o godzinie 12:20, boarding zaczyna się 40 minut przed odlotem i odbywa się przez dwa rękawy.
Wnętrze
Samolot, którym podróżuję, został oddany do użytku w 1997 roku. Klasa biznes znajduje się na dwóch pokładach (pokład górny, za kabiną pilotów), oraz na przodzie pokładu dolnego. Konfiguracja dolnej kabiny to 2+2, przy czym są także trzy pojedyncze fotele (1A, 4A oraz 4E).
Podróżuję na miejscu 1A, co jest chyba najwspanialszym miejscem (poza kabiną pilotów) dla pasażera. Przede mną tylko nos samolotu, o czym nieustająco przypominam sobie w czasie turbulencji – wszak tu je czuć najmocniej. Ale, nic to! Wszak, jestem pasażerem B747, na miejscu 1A.
Fotel
Pojedynczy fotel rozkłada się do 175 stopni, powstaje w ten sposób wygodne łóżko o długości 190 cm. Na uwagę zasługuje, bardzo duża ilość miejsca na nogi.
Pasażerowie mają indywidualny system sterowania fotelem, z przydatną funkcją masażu.
Każde siedzenie ma swój własny uniwersalny port zasilania i port USB obok zagłówka. Niestety, istotną wadą jest brak miejsca do przechowywania mniejszych urządzeń, takich jak tablet lub mały laptop. Półka obok zagłówka jest mała i płaska.
System rozrywki pokładowej
Fotel jest wyposażony w system rozrywki pokładowej (ekran o przekątnej 17 cali oraz pilot). Po zainstalowanych multimediach najbardziej widać upływ czasu. Pilot jest dość „retro”, a grafika panelu przypomina grę Pac-Man.
Złe wrażenie rekompensują bardzo dobre słuchawki z redukcją szumów.
Serwis pokładowy
Kulinaria na pokładzie samolotów KLM to jest prawdziwy crème de la crème – elegancko podane na zastawie stołowej Marcel Wanders. Na powitanie woda, sok lub szampan. Wybrałem Nicolas Feuillatte Brut Réserve.
Obiad jest podawany dwie godziny po starcie, składa się z przystawki do wyboru (tuńczyk lub zupa dyniowa), trzech dań głównych do wyboru (filet z halibuta, grillowany kurczak lub wybór dań chińskich) oraz deseru (deska serwów, tiramisu, ciasto, świeże owoce).
Przed lądowaniem otrzymuję sałatkę z grillowanej marchewki, noodles z wołowiną oraz świeże owoce. Przez cały czas lotu dostępne są przekąski oraz napoje.
Karta win krótka, ale bardzo dobra: trzy białe i dwa czerwone wina.
Obowiązkowo, pod koniec lotu, każdy z pasażerów otrzymał na pamiątkę miniaturę domu Delft, z niespodzianką w środku. Domki wypełnione są… ginem.
Podsumowanie
W porównaniu z nowymi konstrukcjami (B787, A 350) wyraźnie widać niższy komfort podróży w „jumbo”. Niemniej, w najbliższym czasie będzie coraz mniej okazji do podróży najpiękniejszym samolotem w historii. Wygoda w tym wypadku ma tu niższy priorytet, od poczucia wyjątkowości samego lotu. Będę tęsknił za podróżą w „nosie” B747.