Kuchnia koreańska trzyma mnie w uścisku, niczym Pudzian swojego przeciwnika i nie chce mnie puścić. Cóż, nie powiem, nie mam nic przeciw, wszak to nie śmiertelny ucisk, a bardziej serdeczne przytulanie.

Bulgogi (wym. bulgogi) to jedno z podstawowych dań kuchni koreańskiej. Jest szybkie, łatwe i tanie w przyrządzeniu. Jest to nic innego jak marynowane i następnie grillowane mięso (kurczak, wołowina lub wieprzowina). Bulgogi dosłownie oznacza „mięso z ognia”.

Typowe danie „z głowy”, czyli użyłem akurat tego co było pod ręką. Sekretem tego dania jest wyjątkowy sos, którego użyłem – sos sojowy i octu ryżowego. Kiedy nie wiem co ugotować, wiem, że danie z tym sosem zawsze się uda i będzie pyszne.

To danie zawdzięcza wyjątkowy smak, sosowi hoisin. Sos sporządzany na bazie śliwek i soi doskonale nadaje sie do potraw kuchni chińskiej, a szczególnie kantońskiej. Sos można kupić w hipermarketach i sklepach z egzotyczną żywnością.

O bulgogi pisałem już rok temu, gdy nadeszła jesień, w kuchni nadszedł czas na rozgrzewające dania kuchni koreańskiej.

Dziś przepis ze zmienioną marynatą. Zamiast kurczaka, można użyć wołowiny.

Przepis prosty, można dowolnie modyfikować dodając ulubione warzywa lub ser tofu. Sekretem tego dania jest wyjątkowy sos, który sprawia, że potrawę chce się przygotować jeszcze raz.

Hit ostatnich miesięcy, doskonale sprawdza się szczególnie w cieplejsze dni, gdy połączenie ogórka i kolendry przynosi przyjemne orzeźwienie. Sos do sałatki to majstersztyk – wykorzystuję go często do wielu sałatek.

Miso przyszło dziś na ratunek. Dziś w kuchni miało być intensywnie i po wietnamsku, miało być Bun Bo Xao, czyli coś w rodzaju sałaty z wołowiną i trawą cytrynową. Niestety leń okazał się mocniejszy, więc sięgam po jeden ze sprawdzonych przepisów – zupę miso – tym razem w wersji bardzo dowolnej. Wrzucam co mam pod ręką i gotowe. Przepis potraktujcie proszę jako inspirację, zbrodnią jest aptekarskie odmierzanie składników.

Bún chả – wietnamskie danie na bazie makaronu noodles (bun) i wieprzowiny (cha). Oryginalnie danie pochodzi z Hanoi, i tam jadałem najlepsze bún chả w życiu. Przepisów na przygotowanie bún chả jest mnóstwo, podaję jeden z prostszych, co nie znaczy, że mniej smacznych.

Zupa miso – jedno z klasycznych dań kuchni japońskiej. Jest smaczne i łatwe do zrobienia. Przepis na miso podawałem już wcześniej, dziś lekka wariacja na temat, bo sposobów na przygotowanie miso jest tyle, co mieszkańców Tokio. Ważna jest baza, a wkład zależy od Waszej fantazji.

Kimchi (wym. kimci), czyli kiszone warzywa, to przystawka podawana do każdego koreańskiego posiłku. Najpopularniejszym warzywem do kiszenia jest kapusta pekińska, choć można kisić wszystko, np.: ogórki (Oi Kimchi, 오이 김치) lub białą rzepę (Kkakdugi).

Kimchi można spożywać soute, jako dodatek do jedzenia, można je grillować, smażyć z ryżem – Kimchi-bokkeumbaplub na jego bazie robić zupy:

Kimchi Guk

Kimchi Jjigae

Zupa kimchi z grzybami (shimeji, enoki, shitake)

Zupa kimchi z tofu

Zupa kimchi z rzodkiewką i szpinakiem

Poza tym kimchi jest bardzo zdrowe – zostało oficjalnie uznane za jedno z pięciu najzdrowszych dań na świecie.

Kiedy przychodzą chłodniejsze dni, coraz częściej moje myśli wracają w okolice kuchni Azji Południowo-Wschodniej. I jakiekolwiek umysłowe wygibasy, nie zmienią faktu, że stamtąd pochodzą najlepsze przepisy.

Prosty przepis na sos-słodko kwaśny prezentowałem już rok temu w tym miejscu: Prosty przepis na warzywa w sosie słodko-kwaśnym. Dziś przedstawiam Wam przepis bardziej kanoniczny, łatwy do zrobienia, smaczny i przede wszystkim zdrowy.

„Nie mam czasu na seks” śpiewa córka aktora Peszka. Nie mam czasu na stanie przy garach i wrzucanie świeżych, kalorycznych notek na bloga. Dziś więc przepis na przystawkę, która „robi się sama”. Marchewka i pietruszka – występują w przyrodzie częściej niż smog w Krakowie, czy można z tych plebejskich warzyw zrobić coś zaskakującego?

Jestem w przeciągu wyjazdów. Zdążyłem już zapomnieć o kulinarnych bachanaliach z ostatniego tygodnia (cztery dni nieustannej jazdy po cypryjskich tawernach – szczegóły wkrótce na Onecie) i jeszcze bez gorączki podróżnej przed powrotem do stolicy klubów fado i nieustającej saudade. Mam chwilę czasu, aby wrócić do rejonów w kuchni mi najbliższych. Z lekka przymuszony do przygotowania „czegokolwiek” na niedzielny obiad, sięgnąłem po tajskie receptury.